Biznes akwarystyczny
Maja Prusińska
Zakład Ichtiologii, Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie
Prawdopodobnie każdy z Czytelników zna przynajmniej kilku akwarystów, możliwe, że nawet sam kiedyś zajmował się rybami akwariowymi lub też zajmuje się nimi do dziś. Większość osób zdaje sobie sprawę, że akwarystyka to popularne hobby. Niestety w Polsce wciąż ryby akwariowe traktowane są po macoszemu, zaś pasjonatów akwarystyki uważa się za nieszkodliwych wariatów. Prawdopodobnie u podstaw tego stanu rzeczy leżą dwa proste fakty: ryby te nie są ani jadalne, ani też nie należą do polskiej fauny. Tym samym powszechnie uważa się, że ich produkcja nie może przynosić wymiernych zysków, a badania im poświęcone mają w związku z tym nikły wymiar praktyczny. Z tego też powodu publikacje poświęcone rybom akwariowym polskiego autorstwa pojawiają się sporadycznie, zaś produkcją ryb akwariowych w Polsce zajmują się głównie hobbyści, czyniąc to na stosunkowo niewielką skalę. Tym sposobem, największym źródłem sprzedawanych w sklepach ryb ozdobnych pozostaje prawdopodobnie import z rynków azjatyckich lub z profesjonalnych, europejskich hodowli ryb akwariowych w Niemczech czy w Holandii.
Tymczasem okazuje się, że handel rybami akwariowymi ma charakter globalny, jest rynkiem naprawdę ogromnym i charakteryzującym się sporym zróżnicowaniem (obejmuje bowiem już nie tylko ryby i rośliny, ale także wciąż rosnącą ilość gatunków bezkręgowców). Jego wartość szacuje się na około 15-30 miliardów dolarów i dotyczy 5300 gatunków ryb słodkowodnych oraz 1802 gatunków ryb morskich, które cieszą się zainteresowaniem akwarystów (Rhyne i in. 2012a). Uważa się, że 90% tego biznesu dotyczy handlu słodkowodnymi rybami tropikalnymi, z których tylko niecałe 10% to osobniki pochodzące z hodowli, zaś pozostałość stanowią ryby dzikie – odłowione w środowisku naturalnym (Olivier 2001).
Opinie na temat połowów ryb słodkowodnych na potrzeby handlu akwariowego są podzielone. Jedni uważają pozyskiwanie organizmów ozdobnych, o ile prowadzone w odpowiedzialny i rozsądny sposób, za ważny czynnik wspomagający lokalne ekonomie, co może być z kolei argumentem w walce o ochronę środowiska naturalnego (Tlusty i in. 2008, Rhyne i in. 2012b). Inni zaś w ogóle kwestionują możliwość takiego prowadzenia odłowów, żeby nie odbijały się one w sposób negatywny na liczebności zagrożonych i ginących populacji (Gerstner i in. 2006, Moreau i Coomes 2007, Rowley i in. 2008). Dodatkowym argumentem jest fakt, że określenie limitów połowów będzie niezwykle trudne, bowiem w wielu wypadkach nieznana jest biologia gatunków, które znajdują się w centrum zainteresowania handlu akwarystycznego. Również nieznana jest skala prowadzonych obecnie odłowów ryb ozdobnych: w krajach trzeciego świata nie ma kontroli nad eksporterami, zaś w transporcie partie ryb różnych gatunków często są po prostu oznaczane jako „żywe ryby” albo „ryby tropikalne”, bez podpisywania ich choćby nazwą rodziny, nie mówiąc o rodzaju czy gatunku (Raghavan i in. 2013).